Do upieczenia chleba będą potrzebne następujące składniki:
- 300g mąki pszennej pełnoziarnistej
- 200g mąki pszennej typu 650
- 200g aktywnego zakwasu żytniego
- 1 łyżeczka soli
- 400ml wody
- Opcjonalnie np 1 łyżeczka papryki czerwonej
Trzeba wziąć jakieś naczynie. Słoik albo coś innego o pojemności ok 1 litra, nasypać do niego tak z 5 łyżek mąki żytniej typu 720, dolać ciepłej wody i wymieszać. Ma być konsystencja majonezu.
Przykrywamy folią i odstawiamy w ciepłe miejsce na 24 godziny. Kolejnego dnia mieszamy całość i odstawiamy na 24 godziny. Trzeciego dnia dosypujemy 3 łyżki mąki, dodajemy wody, mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na 24 godziny. Tego dnia powinny już się na powierzchni pojawić pęcherzyki powietrza i kwaskowaty zapach. Możecie też spróbować czy jest kwaśne.
Kolejnego dnia znowu dosypujemy mąki i odstawiamy.
Piątego dnia zakwas jest gotowy. Możemy piec chleb i aktywujemy zakwas. W tym celu wsypcie mąkę (cały czas 720) i dolejcie wody, dokładnie wymieszajcie. Co do tego ile mąki to powiem tak. Niektórzy robią to z aptekarską precyzją. Ja sypię tyle ile potrzebuję. Chcę mieć łącznie ok 700g zakwasu. 500g idzie do lodówki a 200g do chleba (chyba że przepis na chleb zakłada inaczej, to musicie sobie policzyć). Zakwas w lodówce przemieszajcie chociaż raz w tygodniu i dokarmcie mąką z wodą. Powinien być przykryty żeby nie wysechł. U mnie folia z małą dziurką żeby był dostęp powietrza.
Możecie nadać imię swojemu zakwasowi, bo będzie Wam towarzyszył w kuchni przez długi czas.
Niektóre zakwasy mają po kilkadziesiąt lat i nawet mają rodowody, więc to nie takie w kij dmuchał hehe. Im zakwas starszy, tym silniejszy więc warto o niego dbać.
Nasz zakwas hodowany od ziarenka ma już miesiąc i na imię mu tęgi Marian.
No to wracamy do chlebka.
Wyjmujemy zakwas z lodówki, dosypujemy mąki, dolewamy wody, mieszamy. Odważamy 200g zakwasu i przekładamy tą ilość do drugiego pojemnika. Odstawiamy oba zakwasy w ciepłe miejsce na 2 godziny. Po tym czasie nasz pierwotny zakwas chowamy do lodówki a zakwas na chleb możemy lekko rozcieńczyć wodą i odstawiamy go jeszcze na ok godzinę. Powinien się trochę spienić i lekko zwiększyć swoją objętość. Robi się taka lekko pienista konsystencja.
Zakwas mamy gotowy :)
Teraz do misy miksera czy to planetarnego czy zwykłego ze świderkami do ciasta drożdżowego wsypujemy mąkę, sól, wlewamy zakwas i ciepłą wodę.
Wyrabiamy całość 5 minut. Konsystencja nie będzie gęsta, bo to będzie chleb foremkowy. Na początek proponuję nie bawić się w bochenki bo to jest trochę wyższa szkoła jazdy. W korytku na pewno się wszystko uda.
Po wymieszaniu czekamy 30 minut, żeby mąka wchłonęła wodę i zaczęła się tworzyć struktura glutenowa. Po 30 minutach wyrabiamy jeszcze raz przez 5 minut. W czasie wyrabiania zobaczycie jak się ciasto ciągnie za mieszadłem. Chemia działa :)
Korytko smarujemy masłem i obsypujemy tartą bułką, wylewamy do niego ciasto i rozprowadzamy równomiernie. Można wyrównać powierzchnię przy pomocy mokrej szpatułki.
Przykrywamy foremkę folią plastikową, aluminiową albo ściereczką. Ważne żeby zostawić miejsce na rośnięcie ciasta. U nas próbowało uciekać z formy i się folia przykleiła, dlatego musicie coś wykombinować, żeby folia była trochę nad korytkiem, na przykład użyć do tego reklamówki.
Odstawiamy foremkę w ciepłe miejsce do wyrastania. Tutaj czas będzie długi. Nam chleb wyrastał przez całą noc zamknięty w zimnym piekarniku, ale drugi chleb robiliśmy na grzejniku i wystarczyło 5 godzin. Czas wyrastania jest bardzo ważny i chleb powinien się zrównać z brzegiem korytka, bo po włożeniu do piekarnika raczej już nie urośnie.
No dobra, chlebek wyrósł. Teraz skrapiamy go z góry wodą i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni. Pieczemy 60-70 minut. W czasie pieczenia można postawić jakieś naczynie z wodą w piekarniku, to wtedy chleb złapie trochę wilgoci i będzie bardziej chrupiący.
Po upieczeniu wyjmujemy chleb z foremki i odkładamy na kratkę do wystygnięcia.
Nie krójcie chleba jak jest gorący, bo Wam cała para ze środka ucieknie i będzie suchy.
Taki chlebek waży ok 1 kilograma i jest uzależniający- pychotka, no i ten zapach w mieszkaniu...
Spróbujcie, bo warto i nie ma się czego obawiać. Sam się bałem pieczenia jakiegokolwiek a teraz nie mogę przestać. Codziennie muszą być bułki, chleb lub coś słodkiego. To łatwiejsze niż się wydaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz